Tak, to niewątpliwie najfajniejszy okres w roku. Co prawda, zawsze mam jakieś pomysły i zawsze jest coś do zrobienia, ale święta, to święta. Ten czas naprawdę nastraja fajną energią! Chce się robić, chce się tworzyć....
Ostatnio na FB napisałam, że przyjaciele już przypomnieli sobie o mnie i moich pomysłach i pytają, co i kiedy będzie nowego. No więc wymyśliłam, że w tym roku robimy choinki i gwiazdki...
W najszczerszych snach nie myślałam, że tyle osób może być zainteresowanych moimi dokonaniami :).
No więc otworzyłam moją fabrykę choinek. Tak, w tym roku stawiam na choinki.
Białe, przecierane, naturalne, surowe, przyciemniane, woskowane, olejowane....
Mój mąż, wspaniały człowiek, rozumiejąc moje potrzeby zrobił wreszcie dla mnie miejsce w JEGO narzędziowni. Mam swoje miejsce pracy!!! Teraz możemy się kłócić codziennie ;)
Praca wre, a pomysły rodzą się nowe, nie wiem, czy starczy mi czasu na zrealizowanie wszystkich.
Choinki wycięte - przynajmniej pierwsze zamówienie - teraz trzeba je odpylić i wykończyć.
Czy ktoś powiedział, że praca powinna być moją pasją? Chyba sam nie wiedział, w jakim jest błędzie! Pasja, która staje się pracą nie jest pasją! Już czuję, że wpadłam w rutynę! Już chcę czegoś nowego, a to przecież dopiero początek!
I tak wygładzając te moje choinki słuchałam radia. Coś dla mnie - niebanalne zabawki dla dzieci, czy wszystko musi być z Chin. No cudny temat. Zaproszeni goście, to autorzy moich ulubionych zabawek: bajo, czuczu, hocko. To naprawdę świetne zabawki. Szczególnie te ostatnie. Zabawki z kartonów. Czemu ja na to nie wpadłam? Nie no, każdy w domu chyba robił coś z dzieciakami z kartonów, starych pudeł, nie?
Pamiętam, jak byłam dzieckiem, chodziłam czasem do dziadka, do pracy. Pracował w sklepie obuwniczym. Uwielbiałam wchodzić do magazynu! Ten zapach skóry i kleju był oszałamiający! Tak, to niewątpliwie zapach mojego dzieciństwa! Nawąchałam się i mi zostało do dzisiaj. Nikt, kto nie wchodził do takiego magazynu, nie ma pojęcia o czym mówię. Te góry pudełek, ułożone w kolumny, rzędy, uliczki... to był raj. Chodziliśmy między tymi konstrukcjami zachwyceni niczym piramidami. A gdy już udało się pracownikom nas stamtąd wyciągnąć, to był kubek gorącego mleka. Nawet ten kożuch nie był wtedy taki straszny... Cudne to było, teraz już nie ma takich sklepów, a może nie ma takich butów i nie ma takiego zapachu.
Czemu zapachy tak mocno wchodzą nam w pamięć? Czy tylko mnie? Potrafię obudzić się z myślą, że to wspomnienie z dzieciństwa, to zawsze jest zapach i wtedy leżę w łóżku i celebruję te chwile. Próbuję sobie jak najwięcej z tego przypomnieć. Nie zawsze się udaje, zostaje niedosyt, bo nie pamiętam wszystkiego. Szkoda, a może i dobrze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz